Kotka siadła sobie tuż przy wejściu. Łapki ułożyła zgrabnie przy sobie, a ogon po dawnemu leżał z boku i co raz to podskakiwał. Czekała na Taishę w milczeniu, wpatrzona w wejście do Lochów. Jej zimne, cierpliwe spojrzenie byłoby dla kogoś normalnego zapewne nieznośne już po chwili. Gdy ta wreszcie wyszła, wzrok Paki skupił się na owej osobistości. Tuż po padnięciu pytania na pyszczku czarnej pojawił się chytry uśmiech, pokazując końcówki białych kiełków.
- Po co postępować stereotypowo, jak prostak? Proponuję najpierw złamać go psychicznie...
Dało się słyszeć cichutkie i bardzo krótkie mruczenie. Czyżby lubiła takie sposoby "zdobywania informacji"? A jakże. Paka nie należała do tych co od razu wysuwają pazury. Dobra konwersacja to podstawa... no, dobra jak dla kogo.
Offline