Paka odskoczyła od przewracającego się psa i wylądowała obok, barkiem zwrócona w jego stronę. Ach, jakie to było cudowne uczucie. "Złotowłosy Psiak" pokonany przez koty i to z jej własnym udziałem! Była zadowolona z efektów zasadzki, ale na tym nie koniec roboty. O nie. Szybko podeszła do Taishy i wzięła od niej jeden koniec linki. Weszła na psa i manewrując łapkami oraz pyszczkiem, poczęła szybko owijać jego łapy.
Offline
Patrzyła, jak Paka związuje wroga. Gdy skończyła, machnęła łapą i wzięła koniec liny.
- Dobra. Tyle wystarczy. Chodźmy! - Krzyknęła, nadal mając w sobie dumę z pokonania psa. Zaczęła ciągnąć linę i ciągnęła tak aż do bagien.
z.t.
Offline
Cóż, złoty już niemalże konał... Nie mógł jeszcze umrzeć, a więc- zapewne- brak przytomności. Odskoczyła prędko, wzięła linę i pomogła Taishy i Pace. Cóż że miała znowu uczynić? Mogła tylko pomóc, nic innego nie mogła uczynić.
Można było powiedzieć, że robota była skończona.
-Mamy go z głowy.-rzekła krótko.
Patrzyła na nie z pustym wzrokiem, po prostu z kamienną miną, bez uczuć.
Na znak Taishy popędziła za nią.
z.t.
//Wena mi gdzieś poszła. Wybaczcie.//
Offline
Gdy Taisha zaczęła wlec psa po ziemi, Paka spojrzała na więźnia uśmiechając się szyderczo.
- Głupiec - tak właśnie w myślach określiła. No bo w końcu jak inaczej nazwać kogoś, kto dał się podejść w tak banalny sposób? - Myślał pewnie, że jest tu bezpieczny. Ha! Nikt nie jest bezpieczny, gdy Czerwona Iskra wkracza do akcji!
Potruchtała za alfą, a biegła tuż obok spętanego Wiliama. Fakt faktem, że pies był nieprzytomny, ale ona wolała być w gotowości. Nigdy nie wiadomo co takiemu czemuś może przyjść do głowy.
//Spoko. ;]//
z.t.
Offline