Kazurin - 2013-04-10 18:39:28

Ot zwykła, przeciętnej wielkości jaskinia, ot legowiska Ostrego Kła. Wejście nie jest duże i dobrze, to sprzyja obronie. Nie ma też żadnych świetlików, więc do środka wpada bardzo niewiele światła, a w głębi jest wręcz całkiem ciemno. Człowiek czy niedoświadczony zwierz zgubiłby się tu od razu, choć wcale nie ma jakichś wielkich labiryntów. Jednak członkowie tutejszego stada są doskonale przystosowani do takich warunków.
Kazurin leżał nieco w głębi, tuż za pierwszym zakrętem. Łeb miał uniesiony i wodził oczyma to tu to tam, jak gdyby pilnując porządku. Właściwie to odpoczywał po dość długim i dokładnym obchodzie terytorium. Po co ten obchód? Trochę z wilczych zwyczajów, a trochę ze zwykłej nudy. Tak, od dawna już w stadzie nie działo się nic większego, wartego dłuższej uwagi i zaangażowania.

Regnar - 2013-04-11 07:24:29

Zgadnijcie, kto się tu przypętał. Zgadliście. Otóż jednooki pies dość prędko się pojawił. Nie wbiegł, lecz jakby tu był- Dziwne, prawda? Jakby przyleciał ze smugą wiatru... On to nazywał pośpiechem. Dureń, zapomniał przyjść na wartę i pilnować, ale być jeszcze dzień- tak mu tylko podawało prawe oko. To jedne, jedyne oko, które był w stanie zachować podczas wielkiej walki, w której stracił to drugie.
Jednak to pozostało nie było w stanie dostrzec Kazurina... E, nie. Nie będę gadać głupstw. Nie chciało mu się. Miał to gdzieś, czy ktoś tu jest, czy  nie ma. I tak czy tak musiał pilnować groty. Po co? Nie mogła zostać ona zajęta przez jakiekolwiek szczeniaki, które będą śmiały tu przyjść. A pewnie nie długo jakieś będą, iż dużo takich młodzików co swe cztery litery szanowne ruszą, aby spróbować podbić to miejsce. Myślą najczęściej, że jest ono opuszczone, jak się tłumaczą, ale to przecież bzdura. Często zdychały a ich ciała służyły jako trofea… Ale teraz tak nie było i musiał to nadrobić. Musiał się starać o ciągły dom nad głową i pełnić funkcję strażnika, lecz bardzo ją lubił.
Burknął coś do siebie pod swym lekko wilgotnym nosem. Westchnął, a jego ślepie patrzyło przed siebie. Z tym złowrogim wyrazem twarzy…  Jak to on, przecie. Zaczął swą metalową łapą skrobać sobie jakieś byle jakie kreski, czasem kończąc stukaniem o kamień.  Jednak potem poprzestał na tym czynie.
Niby to z nudów, a niby na kogoś czekał… Na kogo? Najpewniej na przybranego ojca, ale zwątpi w to, że ten co go wziął pod swe łapy w czasach dziecinnych będzie chciał tu przybyć. W to upiorne miejsce. Po co? Tego miał i tak czy tak pewnie głęboko gdzieś, ale może będzie chciał odpocząć, a Regnar zaś będzie brał się za rozmowę. Nie miałaby ona żadnego celu, jednakże chciał zamienić z nim parę słów, czego nie robiono między nimi od bardzo dawna.
Jednak jego nos wyczuł zapach innego psa. Kimże mógł on być?

Kazurin - 2013-04-11 18:38:45

Pierwsze co dotarło do Kazurina było odgłosem stąpnięć metalowej łapy, drugie wonią dobermana. Szybko przeleciał oczami na około, uważnie przy tym nasłuchując. Jest. Wzrok miał całkiem niezły więc widział przybysza... no, na tyle dobrze by określić, że to rzeczywiście jest doberman. A co mu tam, nie będzie się ukrywał przecież. Niech tamten wie z kim ma do czynienia. Najspokojniej w świecie wstał i powolnym krokiem zbliżył się do psa. Szedł wyprostowany z uszami luźno postawionymi, dwukolorowe ślepia zaś utkwił w Regnarze. Z jego pyska bił angielski stoicyzm i opanowanie, ten jednak kto go zna wie, że taki stan rzeczy może się błyskawicznie zmienić.
- Witaj - rzekł poważnym głosem, z wolna okrążając przybysza.

Regnar - 2013-04-11 21:29:52

Jednak nie był aż tak niepełnosprawny, że nie dostrzegłby dźwięku oznajmiającego, że ktoś do niego podchodzi. Zapach niepoznanej fursony już był jednak w końcu rozpoznawalny- to był Kazurin. Dla upewnienia pysk Ragnara spojrzał na niego pusto, bez wyrazu. Jaki miałby mieć przekaz? Zapewne takowe typowe "odczep się" na zasadzie łagodności, lecz napotkany był członkiem stada tego, do którego należał doberman... Ba, on był betą, a jednooki był tylko strażnikiem, ale za razem przybranym synem króla, jakby kto pominął jego historii, z której można by uczynić powieść.
Wypadałoby odpowiedzieć na słowo hybrydy.
-Witaj.-burknął wstając z miejsca.
Nie należało chyba siedzieć i się leniwieć przed samym Kazurinem, nie?
Może i był zastępcą władcy ten, co stał przed jego okiem, lecz nie chciał się poniżyć. Aż tak głupi nie był. Wcale.. No, przecież to Regnar. Gdyby miał kuku w głowie to nie zostałby zapewne przygarnięty, a nawet przyjęty- bo Sturer  nie wziął go zapewne z litości. Nie, o nie. Znał go na tyle, że ten by raczej nie przyjął jakiegoś szczeniaka z litości, bo jest wręcz przesłodki. Ble, Fuj... Raczej nie.
A więc zapewne jest to, że wziął Regnara z doświadczenia. No i rozumu... I obsadził go na takową funkcję, ale trzeba szanować każdego kogo należy do jego bandy- jak rodzinę, iż nią w zasadzie są.
Jednak miał cichą nadzieję, że przybędzie tu jego przybrany ojciec. Sturer byłby oczywiście mile widziany, dawno nie ukazywał on się przed okiem syna... Przynajmniej ten go nie widział. Był wielce wdzięczny, bo -chyba już mówiłam, ale co tam- nie byłoby Regnara już na tym świecie, albo byłby bardzo bliski kresowi swej panicznej drogi jaką przebył i by zapewne przechodził. Albo by po prostu wsiąkł w ziemię, jak to niektórzy mówią. Wiecie chyba, o co chodzi, moi drodzy.
Jednakże wystarczał mu Kazurin. Tylko on był teraz koło dobermana, ale tak go okrążał.. Czego chciał? Nie wiedział, lecz to było na pewno trochę dziwne. Co najmniej dziwne. Ale Beta Betą- był niczym władca. Taki jakby... "Wice-Władca". Lekko nienormalne, nie prawdaż? Ale taki jest fakt i tak można nazwać Kazurina. Doberman zaś skierował swe jedno, jedyne oko nadal przed siebie sprawdzając czasem, czy w połowie pies i w połowie wilk nie robi coś z nim szczególnego. A może chciał go wykorzystać, albo przenieść go na status wojownika? Oby nie, on chciał mieć rangę "strażnik".

Sturer - 2013-04-12 16:20:45

Przyszedł tutaj od tak. Nie było żadnego powodu ani przyczyny. Im starszy się stawał, tym coraz częściej było mu myśleć o przyszłości w której każdy go by pamiętał i szanował, a kocia rasa nie istniała. Ale wiedział że Kazurin nie uczyni tej przyszłości i właśnie dlatego opiekował się Regnarem bo łatwo było mu wszczepić ideę Idee która zaprowadziła by stado do potęgi. i właśnie dlatego coraz częściej myślał jak odrzucić Kazurina od władzy. Aby po jego śmierci nie wybuchła wojna domowa i aby stado stało się silniejsze niż kiedyś. Wpadł na pomysł wypadku ale jak go zrealizować ? i właśnie dlatego tu przyszedł bo plan był gotowy. I tylko zostało przekonać Regnara aby na chwile w nocy opuścił posterunek i dochodzimy do chwili obecnej. W tej chwili Sturer podchodzi na bliską odległość od groty i ciągle się zbliża.
//Przepraszam za błędy ale zrobiłem co mogłem //

Hofu - 2013-04-12 17:09:29

Wolnym krokiem banseji skierował się ku jaskiniom.
W jego oczach było widać błysk znudzenia. Nudził się. Tak. Pogonił jakiegoś kota, który zaraz czmychnął kilka minut temu. A po za tym, Hofu miał pomagać pilnować. Ale nie było do końca pewne, kto będzie pilnował, więc jeśli niczego nie będzie robił, to po prostu się prześpi i poczeka, aż go obudzą do zrobienia warty.
Było już popołudnie, więc wiatr zaczął wiać trochę mocniej i zimniej. Ledwo dostrzegł jaskinię Ostrego Kła, lecz na szczęście nie trafił w ścianę. Wszedł po cichu, doszedł do kąta i usiadł.
- Em, cześć. - bąknął. - Kto dziś jest na warcie?

Regnar - 2013-04-12 17:28:59

A jednak.. przyszedł! Przyszedł w owe miejsce przybrany ojciec Regnara- wreszcie. Miał cichą nadzieję na to, co uczynił właśnie w tej chwili, a jego podejrzenia potwierdziły się.  Jak najbardziej... Z chęcią chciałby porozmawiać z ojcem, tak po prostu. A może to on miał coś do rzeczy? No chyba to ostatnie, bo to najbardziej prawdopodobne. Regnar przypuszczał, że ojczulek coś do niego miał, a więc tutaj się przypętał... Przecież nie traciłby czasu na taką szmatę jak jego wybranek, który pełnił funkcję strażnika.
Nie trudno więc zgadnąć, że jego zielone ślepie utkwiło się w nim. Dawno go nie widział, nic się nie zmieniło, a może coś jednak uległo?
-Witaj ojcze.-powitał go skinieniem głowy z wielkim szacunkiem.
Jednak miał jeszcze  na tyle odwagi, aby powiedzieć do niego "ojcze". Fakt, stary zasługiwał na to miano, ale mienię króla było dla niego ważniejsze, więc doberman nabrał lekkich wątpliwości. Sturer zaś nie musiał być kochającym ojcem, przeciwnie. Pewnie teraz, na starsze lata, kiedy i jego "potomek" osiągnął swoje miał go głęboko gdzieś... I to nawet bardzo, ale to bardzo głęboko- ale to tylko przypuszczenia, prawda?
Otóż czekał na odpowiedź jego wyprostowany, ogon szykowany niczym na bój i informacje od innego dobermana. Poważna mina nabierała tylko klimatu. Zeskoczywszy, oczywiście. Nie mógł być wyższy nawet przed Kazurinem, a tym bardziej przed tym, co dał mu aż tak wiele, choć pewnie z tego nie zdawał sobie tego sprawy.
-Cóż cię tutaj przysłało?-rzucił w jego stronę.
A z ciekawości wielkiej, bo nie przyszedłby tu tak po prostu. A może przyszedł odpocząć? Nie, on nie był leniwy. I właśnie to było jedną z przyczyn, dlaczego Regnar ż tak go szanował.
Może coś zobaczył niepokojącego?
Nie przyszedłby tu z wiadomością, że nadciągają kocięta i się przestraszył... Doberman by się nie źle uśmiał! Ale czegoś takiego jak dobry żart i śmiech na jego pysku nie mógł poznać niemalże przez całe życie; a ojciec z łatwością sprałby te małe sierściuchy z ogromnymi gałami.
Jednak nagle łeb schylił się ku głosowi z kąta. Wykonał niemały wytrzesz ślepi... Przyszedł sobie ten nasz Banseji. I klapnął sobie w miarę porządnie.
-Witaj Hofu.-rzucił w jego stronę bez uczuć.
A tak po prostu. Znał jego imię, więc w miarę spokojnie mógł je powtórzyć Ten zaś musiał wiedzieć, że te słowa ponuraka są do niego. Do jego osoby.
A cóż to nagle interesowało go to, kto stoi na warcie? Czyżby chciał zostać strażnikiem? Niech będzie, ale on sam musiał pamiętać, że członkowie stada są niczym rodzina.
-To ja stoję dzisiaj na warcie.-burknął odpowiadając mu na pytanie.- A co, chcesz mnie zastąpić?
E, dobre pytanie. A może jednak chciał? Należało się Regranowi trochę wytchnienia, ale pogoniliby go do roboty, jakby nie zostawił nikogo na swe miejsce.
Ale to był tylko niesmaczny żart, iż tak ujął swe ostatnie słowa.
Jego łeb  obrócił się w stronę nadchodzącego ojca, który w miarę dobrze się jeszcze trzymał... Jak on sam, w tych czasach, kiedy jest troszkę sporo roboty.

Kazurin - 2013-04-12 20:10:53

Przystanął. Jego czarny nos wyczuł zapach nowego gościa. Aa i to nie byle jakiego. W jasnej smudze światła, padającej od wejścia, pojawił się sam Sturer. Ciekawe cóż go tu przyciągnęło. Może wreszcie zacznie się tu co dziać; jakieś plany, problemy, afery. Ech, cokolwiek! Byle w końcu zaprzestać tej bezsensownej bezczynności.
- I ja cię witam, aflo - rzekł spokojnie z kiwnięciem głową, postępując jednocześnie kilka kroków do przodu.
Wcale się nie płaszczył. To był tak zwany szacunek dla przywódcy. Bo dlaczegoż by nie? On miał takową powinność, a on na to zasługiwał. Wtem pojawił się pies kolejny. Jakby wszyscy zrzucili się właśnie tu. Wilk spojrzał w stronę przybysza, którego znał trzy po trzy. Z widzenia i imienia; młody wojownik ot kto. Jego wzrok wodził od Sturera do Hofu i w międzyczasie też po Regnarze.

Sturer - 2013-04-12 21:27:30

Witajcie jest pewien problem mianowicie ostatnimi czasy coraz częściej widzie tutaj wroga naszego gatunku... Koty. Są one coraz bardziej liczebne i niebezpieczne myślę że te małe pokraki mogą próbować zabić jakiegoś psa z naszego stada. Więc jako że jestem stary i niedługo odejdę muszę wytypować mojego następce. Co planujecie zrobić z kwestią kotów? powiem prościej Gdybyście mieli Moją Władze (te słowa dwa słowa zostały wypowiedziane z naciskiem ) co byście zrobili z kwestią kotów ?
Sturer wpadł na genialny plan aby zdecydować kogo się pozbyć a kogo wytypować na następce mianowicie będzie pytał członków stada o pewne problemy a ten kto najbardziej mu się spodoba zostanie jego następcą a ten kto będzie potencjalnym uzurpatorem zostanie usunięty.I tak oto stado będzie miało zagwarantowaną przyszłość

Regnar - 2013-04-13 08:04:00

Patrzył teraz na Betę przez chwilę, lecz usłyszawszy ojca nie mógł mu tak po prostu uwierzyć. Jednakże nie prychnął ze śmiechu, zabawa tkwiła w duszy. Na zewnątrz niby opanowany, ale w duszy coś zabawnego, bardzo niespotykanego od wielkiego czasu. To miał być żart?
Na wieść o tych kotach jego brew niczym wyskoczyła w górę, a zierenice się skurczyły. Zarazem nieco spuścił łeb, aby jego jedyne oko mogło się przyjrzeć  Sturerowi.
-Ojcze, jakież ty bzdury gadasz?-rzucił to w jego stronę, aby go nieco opamiętać.-Nie, to koty mają się nas bać... Bo przecie, czemu mam tą wielką, metalową łapę?
A właśnie. To nie psy, te potężniejsze miały się bać. Tylko te słodkie koteczki, co nie powinny stanowić zagrożenia. Bo jak? Przecież to proste do wytypowania, że psy mają większą masę oraz siłę... Już nie mówiąc o tych z Ostrego Kła. Częściowo ojca przybranego swego nie rozumiał, ale doszedł już, o co chodzi.
Już panował na pysku Regnara właściwy wyraz twarzy- ponury, złośliwy, ale za razem kamienny nie oddajający żadnego uczucia z jego strony, lecz jego uszy się cofnęły troszkę, jakby miał jakiś pomysł.
-Nie lepiej zrobić system treningów?-spytał się go Regnar.-Nie uznawano by nas za kundli, bo to by była już nasza wina, że te małe opryskliwe maja go...-i tu przerwał na krótki szept.-Zabić?
Bardzo dziwne, prawda? Ale tak już zostać musiało. I znowu- idea.
- Co do kotów to trzeba je od razu tłuc, a ty na to taki stary nie jesteś.-skomentował doberman.-Bez litości, a nawet robić tak ze psami z innych stad, lub ze zdrajcami.
Czemu? Bo nie będą im nigdy wierni- to proste. Jego umysł zgadnął także, że ojciec takimi słowami właśnie szuka następcy... Heh. Trochę za wcześnie, prawda? Nie mógł jeszcze umrzeć w wieku "40" lat, że tak powiem. Bez sensu, ale zawsze, prawda? Jeśli zechciałby być dumny z Regnara, to bardzo proszę- oto będzie wieszać trofea kotów nad jego ciałem... A może nawet i grobem? No najlepiej to drugie, bo ktoś tak mądry, poważny, a za razem żartobliwy zasługuje na uhonorowanie. Ten zaś będzie wieszać zwłoki nad jego grobem i trzeba będzie to jakoś ująć... "Dla Mądrego Władcy, co Klęskę Ukończył". Ale on ma jeszcze sporo czasu, aby nad tym rozmyślać.
-To ja doprowadzę nas do chwały, ojcze.- mówiło mu jego jedyne, zielone ślepię.
Nie chciał być wielce arogancki, aby mówić to na głos, bo byłaby to ogromna głupota z jego strony, choć... Może powinienem brać przykład z ojca? No teraz chyba nie, niezupełnie.

Sturer - 2013-04-13 13:01:44

Mówię bzdury ? Raczej nie zwyczajnie nie mam czasu ci tego teraz wyjaśnić.Poza tym koty są bardzo groźne co gdyby pojawiły się w wielkiej liczbie zakradły by się do naszej groty i wyrżnęły w pień nasze stado ? Koty trzeba nienawidzić ale nigdy nie lekceważyć. Natomiast twój pomysł jest dobry. Odnośnie mojego wieku może nie jestem taki stary ale z każdej strony czuć widać i słychać że mój czas jako przywódcy przemija... gdybyś stał się przywódcą stada byś zrozumiał ale na to jeszcze jesteś za młody. Skończył mówić do Regnara i zapytał pozostałą dwójkę Czy doczekam się waszych odpowiedzi ?
Po tym jak to powiedział na chwile skierował swój wzrok przerażających oczu na Renara karcąc go wzrokowo za za dużą śmiałość . Po tym skierował swój wzrok na pozostałą dwójkę członków stada i czekał na ich odpowiedz

Hofu - 2013-04-13 14:06:20

W duszy zmarszczył brwi. Koty? A cóż do tego mają koty? - pomyślał. Lecz zaraz pojął, że teraz trza mówić mądrze, i nie wolno nic mówić głupiego. Zdobył więc się na takie cuś:
- Alfo, każdy kot, który nam wpadnie w łapy, musi zostać zabity. Nie wolno im ufać, bowiem są bardzo pomysłowe. I tak jak powiedział Regnar, warto byłoby stworzyć system treningów. - Powiedział ze spokojem. Jego oczy patrzyły na ślepia przywódcy, czekając na odpowiedź.

Kazurin - 2013-04-13 15:18:52

Jak już dało się zauważyć rozmowa nie była bagatelna. Nie, wręcz przeciwnie. Z grobową miną i wielkim skupieniem pół-wilk przysłuchiwał się wszystkim wypowiedziom. Nie umknął jego uwadze żaden szczegół, nawet nieprzychylne spojrzenie na Regnara. Na bieżąco oceniał każdy pomysł, każde słowo. Przyszła wreszcie jego kolej. Byle nie rzec czegoś głupiego.
- Zaiste sprawa kotów jest poważna. Te chytre pokurcza mogą stanowić niemały problem jeśli choćby nas zaskoczyły. Żadnemu z nich nie wolno wierzyć ani pozostawić przy życiu, by przypadkiem nie wrócił do swoich, mądrzejszy o nowe doświadczenia. Mówię "mądrzejszy", bo koty nie są głupie i w żadnym wypadku nie wolno ich lekceważyć. Szkolenie dla każdego członka stada to dobry pomysł. Żaden z nas nie może okazać się słabym punktem. Przyda się też system wczesnego ostrzegania; grupa szybkich i cichych o ostrych zmysłach, którzy bez ustanku patrolowaliby terytorium. Każdy intruz, każde wydarzenie czy cokolwiek odbiegające od normalności byłoby natychmiast zgłaszane przywódcy. To zapewni sporą przewagę. Ani też szpieg z naszej strony nie byłby do niczego. Oczywiście osoba taka musi godna zaufania, gotowa na wszystko i zdolna do wszystkiego byleby nie zdradzić swego stada. Zdrajca bowiem, nie żyje zbyt długo - zakończył wymownie, bo w końcu zdradzić jest tu bardzo łatwo.
Cały czas mówił z tym samym wyrazem pyska, a głos miał poważny, jak ktoś kto przeżył to i owo. Nie sprawiał wrażenia zapatrzonego w siebie, ani też niepewnego. Czekał cierpliwie na odpowiedź, patrząc przywódcy prosto w oczy.

Regnar - 2013-04-13 15:55:07

//Regnar ma jedno oko, a nie dwa, Sturer.//
Uch, znowu błąd... Może faktycznie, był zbyt młody, aby to pojąć? Dopiero co powitał dorosłość, a już dziecinny błąd. Nawet bardzo, ale... Trudno. Nie był jeszcze wielce doświadczony, jak ojciec przybrany. Słuchał go z wielką powagą, biorąc jego słowa do siebie, jak to w zwyczaju młodzika. Ale ze względu na pomysłowość dodał jeszcze jedno. Pewnie, ale bez przesady, jednak głos był ponury. Jak zawsze.
- Znam koty i mam wiele rozwiązań na to.-rzekł.
Cóż... Miał, a miał. I to nawet trochę sporo. Nie był on byle kim, o nie. Posiadał rangę strażnika i się do tego nadawał, a wystarczyło się tylko spojrzeć na niego. Na twarz owego psa, o którym właśnie mowa w tym poście.
A skąd znał koty? Oto jest pytanie... A tak, znał. Znał z dzieciństwa. Z historii, a tak dokładniej jednego z jej działów- schronisko. Tam, gdzie stracił lewe oko nie było tylko psów, o nie. Była tam cała zgraja kotów, a wiele z nich należało do stad. Ba, mało tego. Spotkał je jeszcze w innych rozdziałach marnotractwa zwanego życiem. A z resztą... To jest rodzina a ukrywał pewien sekret. Tak, co co do kocic...
Ale nie miał zamiaru go wypowiadać przed Hofu i Kazurinem. Nie pamiętał, czy mówił go Sturerowi, ale raczej tak, o ile go pamięć nie myli. A co czym w zasadzie mówimy? Są to takie małe, poboczne wydarzenia, a nie znalazły się one w historii jego zacnej. Nie, o nie.
A mianowicie- może uznacie to za dziwne, ale co mu tam -w latach dojrzewania był ogromnym zboczeńcem, a mianowicie- uwodzicielem kotek. Tak, brzmi to dziwnie. Najpierw odwalił robotę, potem się na nich wyżywał. Wiele takich chodzi do stad, a więc mają się czego bać.
Ojejej! Hofu! Co za brękat... Użył jego pomysłu, aby się popisać! Kundel jeden.
-Nie wykorzystywaj moich pomysłów, Hofu.-rzucił w jego stronę dość podle.-I ty też.
Jak to on... Nie wielbił tego, że ktoś aby się popisać starszemu od niego dobermanowi, wykorzystuje pomysły o tego. Chciał go w tej chwili sprać, a to dobrego nie wróży. Lubił sobie takim porządne manto wyrobić, no ale Hofu to Hofu- członek stada... Pheh, nieźle sobie wyrządził, prawda? Bilet ulgowy, a to samo z Kazurinem.
Przy wypowiedzeniu ostatniego zdania patrzył na pół wilka, a więc ten wiedział, że to się kieruje do jego.
 

Sturer - 2013-04-13 18:43:49

]Brawo powiedział do nich wszystkich. Brawo w tym wypadku Najbardziej mi się spodobał pomysł Kazurina ale Ty Regnarze[/b zwrócił w tej chwili swój pysk w stronę Regnara [b]się popisałeś byle tak dalej a może zostaniecie kiedyś przywódcami stada mówiąc to raz patrzył na Regnara a Raz na Kazurina natomiast wzrok jego całkowicie omijał Hofu.
Jest jeszcze jedna sprawa mianowicie jako już mówiłem że koty na naszych ziemiach stają się problemem To niech ktoś w jakimś wolnym czasie przeprowadzi zwiad na naszych ziemiach.I był bym bardzo zadowolony gdyby któryś z was przyniósł mi jakiegoś KONIECZNE ŻYWEGO. Przedstawiciela tych śmieci które paradują po naszych ziemiach
Tak jak myślicie Sturer chciał koniecznie poddać swoich następców. Kilku próbą gdyż wiedział że Atrybuty konieczne do władzy są nie w rangach stada tylko w jego przedstawicielach. I dostrzegał to czego jego rodzice nie dostrzegali że trzeba wybierać przywódców ze stada a nie z rang. Gdyż taki Sturer był nie najlepszym przywódcą był on kimś na wzór tyrana z dużą domieszką rasisty i nacjonalisty i gdyby nie jego aura strachu którą potrafił roztaczać W okół siebie. Stado dawno by się rozpadło.


( na tą chwile faworytami Sturera Są Kazurin i Regnar )
//@Reg o który kawałek mego posta ci chodzi ? //

Hofu - 2013-04-14 14:15:39

- No co? Nie słyszałeś, że powiedziałem ''I tak jak powiedział Regnar''? - Warknął. - Twoich pomysłów nie biorę. - Wstanął i wyszedł z Groty, a nie widoczny już kopnął ziemię. I tak nie lubił tego niby ''zastępcę''. Skierował się w kierunku wolnych terenów.
Nie warto było tu przychodzić.
//E, nie myśl, Strurer, że OK jest takie słabe. Nie czyń jednak ze stada bossa.//

Kazurin - 2013-04-19 17:52:15

Wilk odprowadził banseji wzrokiem po czym zwrócił się do przywódcy.
- Zatem wyruszam natychmiast.
Po tych słowach ruszył w stronę wyjścia szybkim i zdecydowanym krokiem. Oczywiście słyszał pretensje Regnara, ale cóż z tego? Nie miał zamiaru ani ochoty się z nim kłócić. Po prostu najzwyczajniej zlekceważył jego ostatnie zdanie.

z.t.

Regnar - 2013-04-29 14:24:09

Burknął, przewrócił oczyma, iż nie interesował się młodzikiem. Jeszcze raz rzucił spojrzenie na Sturera. Jego oko dawało znać, że już nic tu po nim. Skinął łbem i wybył.

z.t.

Sturer - 2013-05-05 00:18:45

Sturer uznając że nie ma nic tu do roboty odszedł stąd. Powolnym krokiem w jeszcze nie znany sobie kierunek.i rozmyślając nad przyszłością stada.

Galanta PonĂşkame samonosnĂŠ betónovĂŠ nĂĄdrĹže studio kopiowania kaset mokotów soda kaustyczna wrocław busy Stuttgart